Lubimy automatyzację. Upraszczanie czynności i procesów, by dało się je wykonywać łatwiej, szybciej, wygodniej. Tę właściwość możemy wykorzystać, zakładając biznes, który oparty jest właśnie na automatyzacji. W dodatku na tyle mało rozpowszechniony, że nie ma w nim jeszcze dużej konkurencji, a sam rynek ma spory potencjał. Co to? Pralnia! Oczywiście automatyczna.
Dlaczego właśnie pralnia automatyczna?
Idea działania takiej pralni, patrząc od strony jej właściciela, oparta jest na jak najmniejszym angażowaniu własnych sił i środków oraz pracy ludzkiej. Ta jest najważniejsza na samym początku, gdy firma pomagająca uruchomić pralnie automatyczne (https://zainwestujwspeedqueen.pl/) poszukuje odpowiedniej lokalizacji, bada możliwości rynkowe, ocenia otoczenie konkurencyjne, prowadzi szacunki przychodów i kosztów. Wtedy wiedza ludzka, doświadczenie i fachowość muszą stać na najwyższym poziomie. Później człowiek odchodzi niejako w cień. I takie jest właśnie założenie tego biznesu, bo dzięki automatyzacji właściciel pralni nie musi kłopotać się zatrudnieniem pracowników, ponosić kosztów ich wypłat, prowadzić grafików, zapewniać obsadę na urlopy, święta, nieprzewidziane nieobecności. Wszystko robi się samo… No, może nie wszystko, bo oczywiście czynnik ludzki musi być zaangażowany, ale może to być firma zewnętrzna, specjalizująca się np. w sprzątaniu, serwisie, dostawach środków piorących.
Ale kto to kupi?
Założenie automatycznej pralni samoobsługowej (https://zainwestujwspeedqueen.pl/index.php/jak-zalozyc-pralnie-samoobslugowa) nie jest czynnością skomplikowaną, ale przy takim biznesie musi się pojawiać pytanie – dla kogo to ma być usługa? Przecież wszyscy mają pralki w domu! Cóż, oczywiście, że nie jest to działalność skierowana na obsługę masową, która równie dobrze poradzi sobie w każdym miejscu. Stąd też rozpoznanie lokalizacji jest kluczem do sukcesu i obejmuje wskazanie zarówno określonego miasta, jak i dzielnicy czy ulicy. Naturalnymi klientami takich pralni są osoby o uposażeniu ponad średnim, często pracownicy biurowców, korporacji. Żyją w ciągłym pośpiechu i nie chcą tracić czasu w domu na pranie, które może wykonać się – automatycznie – gdy oni są w pracy. Wyższy koszt nie stanowi dla nich problemu, bo czas jest najcenniejszy, a wygoda również niezaprzeczalna. Tak samo zresztą, jak i jakość samego prania, dzięki zastosowaniu profesjonalnych maszyn i detergentów. Inną, naturalną klientelą, są osoby, które zamieszkują tzw. mikro-apartamenty, w których pralka często już się nawet nie pojawia – bo nie ma na nią miejsca. Spora część z nich to studenci, ludzie młodzi, pragnący upraszczać wszystkie czynności, a jednocześnie łączący tak prozaiczną czynność, jak wyjście do pralni, z życiem towarzyskim. Te dwie grupy klientów pokrywają się zresztą ze sobą w sporej części, więc ulokowanie pralni przy tzw. osiedlach-sypialniach również może być biznesowym strzałem w dziesiątkę. Na popularności zyskują jednak także pralnie w pobliżu centrów życia kulturalnego, rozrywkowego, a nawet placówki połączone z kawiarnią czy barem (aczkolwiek te już nie są samoobsługowe).
Trendy się zmieniają. Jeszcze 50 lat temu automatyczna pralka w domu była wyznacznikiem statusu. Dzisiaj dla wielu osób jest niepotrzebnym dodatkiem, skoro mogą korzystać z pralni samoobsługowych. A my na tym trendzie możemy zarobić – i wcale się przy tym zbytnio nie angażować.